Na południowym wybrzeżu wyspy usadowiły się miejscowości wypoczynkowe, jednak wystarczy zaledwie kilka minut jazdy w głąb Lanzarote, by odkryć niemal bezludną wulkaniczną krainę. Największe wrażenie robi pokryta tajemniczymi dołkami i kamiennymi murkami dolina La Geria.
San Bartolome
Miasteczko liczące ok. 17 tys. mieszkańców to stolica gminy o tej samej nazwie. Nie jest może tak urocze jak Haria czy Yaiza, warto tu jednak zawitać ze względu na dwa interesujące muzea: Museo Etnografico Tanit (Muzeum Etnograficzne Tanit) oraz Museo de Historia Local Casa de Mayor Guerra (Muzeum Historyczne). Obie placówki zajmują piękne XVIII-wieczne rezydencje otoczone ogrodami i pozwalają poznać historię ludzi zamieszkujących Lanzarote od czasów Guanczów aż po dzień dzisiejszy. Będąc w San Bartolome, warto także zajrzeć do XVIII-wiecznej Casa Ajei (Ajei to nazwa osady Guanczów, która istniała w tym miejscu przez przybyciem Hiszpanów) oraz do XVI-wiecznego kościoła.
Informacji na temat miasta i gminy można zasięgnąć w biurze informacji turystycznej. Dojazd z Arrecife zapewniają autobusy #14, 15, 16.
Zonzamas
Przy drodze z San Bartolome do Tahiche znajduje się stanowisko archeologiczne Zonzamas, w którym odnaleziono pozostałości pałacu ostatniego przywódcy Majów – króla Zonzamasa. Pałac-jaskiniajest potocznie nazywany Cueva del Majo. Odnaleziono tu także pozostałości tubylczej wioski i ąueseras – wyżłobione w kamieniu kanały, których przeznaczenie pozostaje tajemnicą.
Sprytni rolnicy z Lanzarote
Trudno sobie wyobrazić, aby na ziemi szczelnie przykrytej okruchami lawy, na którą spada zaledwie 200 mm deszczu rocznie, rolnictwo mogło się w ogóle rozwijać. Tymczasem na Lanzarote wiele osób utrzymuje się właśnie z rolnictwa.
Jak to możliwe? Okazuje się, że niewielkie (2 mm-6 cm) i porowate okruchy lawy, zwane lapilli lub picón, nie tylko przeciwdziałają parowaniu wody z bardzo suchej gleby, ale także mają dużą zdolność wchłaniania wilgoci z porannej rosy, którą odprowadzają do ziemi. Dzięki temu na wyspie z powodzeniem uprawia się cebulę, pomidory oraz przede wszystkim winorośl.
Aby ochronić delikatne rośliny od wiejącego niemal nieustannie wiatru, pomysłowi rolnicy z Lanzarote niewielkie zagłębienia w lapilli otaczają półokrągłymi kamiennymi murkami, nazywanymi zocos.
Winnym szlakiem przez La Gerię
Od Mozagi po Ugę rozciąga się dolina La Geria. Teren bo obu stronach drogi łączącej te dwie miejscowości jest usiany wyżłobionymi w czarnym wulkanicznym podłożu dołkami, w których rosną pojedyncze krzaczki winorośli. Ktoś ponoć policzył, że dołków jest grubo ponad 10 tys., nic więc dziwnego, że La Geria to największe zagłębie winiarskie Lanzarote – ze zbieranych tu owoców powstaje ponad 2 mln litrów wina rocznie. W La Gerii działa kilka winnic – większość z nich prowadzi własne sklepy. Ze względu na trudne warunki uprawy wina z Lanzarote są stosunkowo drogie (5—20 € za butelkę), dlatego przed zakupieniem warto ich najpierw skosztować. W większości winnic za kieliszek trzeba zapłacić ok. 1 €.
Podróż winnym szlakiem można zacząć w działającej nieprzerwanie od 1880 r. Bodega Mozaga przy głównej drodze, tuż za San Bartolome. Zaledwie kilometr na północ od winnicy dumnie wznosi się biały Monumento al Campesino (pomnik Rolników), zaprojektowany oczywiście przez Cesara Manrique.
Do skonstruowania ustawionego w 1968 r. pomnika użyto pospawanych pojemników na wodę z łodzi rybackich. W bezpośrednim sąsiedztwie pomnika wyrasta Casa-Monumento al Campesino z restauracją oraz sklepem z pamiątkami.
Na rondzie, przy którym stoi Monumento al Campesino, należy odbić na Masdache. Po 2 km po prawej i po lewej stronie drogi widać charakterystyczne czarne murki zocos i pierwsze winorośle. Po 5 km dojeżdża się do najstarszej na wyspie winnicy El Grifo, na straży której stoi zaprojektowany przez Cesara Manrique gryf. Działa przy niej Muzeum Wina.
Kierując się na zachód, przejeżdża się przez niewielkie miasteczko Masdache, za którym, jak okiem sięgnąć, ciągną się winnice. Następny przystanek na winnej trasie to La Geria. Droga przez La Gerię kończy się w niewielkim miasteczku Uga, które z daleka wygląda jak biała oaza na czarnej pustyni. Wrażenie potęgują pasące się na obrzeżach miasteczka wielbłądy -w Uga hoduje się dromadery, które później wożą turystów w Parku Narodowym Timanfaya. Zmęczonych wycieczką na domowe posiłki zaprasza zachwalana przez mieszkańców Casa Gregorio oraz elegancka i dość droga Bodega de Uga; trzeba tu uważać, ponieważ w karcie nie ma cen i można się niemile rozczarować po otrzymaniu rachunku. W Uga jest słynna wędzarnia ryb La Ahumaderia de Uga, w której można kupić doskonałego łososia. Na noclegi zaprasza gospodarstwo agroturystyczne Finca de Uga.